Leon Łopata: Kartezjusz – Filozofia Jasna i Wyraźna

Niniejszy artykuł to podstawa pod nagranie dokonane niegdyś na naszym YouTubie, publikujemy je także i tutaj w formie pisanej. Artykuł będzie służył za wstęp do serii artykułów o tytule „Kartezjusz od A do Z” przedstawiającej całokształt nauk Kartezjusza. Link do filmu pod artykułem.

W dzisiejszym artykule poruszę temat – wbrew pozorom – prosty i przyjazny. Jakkolwiek zazwyczaj kojarzymy filozofię z trudnym językiem, zawiłymi myślami czy mozolnym podążaniem niemalże nieprzebywalnym tokiem rozumowania, tak tym razem idziemy ścieżką zgoła inną, gdyż myśl Kartezjusza jest chwalebnym wyjątkiem od tej reguły. Myśliciel pragnie filozofii Jasnej i Wyraźnej, i istotnie, jego myśl nie jest skomplikowana, lecz zarazem jej prostość jest niezwykle logiczna i spójna. W tej koherentności można odnaleźć wiele wątków do zaadoptowania do własnych przemyśleń, lub choćby znaleźć w nich punkt zaczepienia do dalszego rozwoju własnej myśli. Tym bardziej jest mi więc miło zaprosić Cię, drogi słuchaczu, do przemierzenia tej intelektualnej podróży wraz ze mną.

Claire et Distinct, czyli wspomniana jasność i wyraźność to obok Cogito ergo sum, czyli myślę więc jestem najważniejsze zdanie filozofii Kartezjusza, bowiem właśnie ono obrazuje całość myśli kartezjańskiej. Tak jak zasada cogito buduje metodę systemu kartezjańskiego, tak Jasność i Wyraźność obrazuje cel tegoż projektu. Nic zatem dziwnego, że filozofia ta już na pierwszy rzut oka wydaję się spójna z założeniem Jasności i Wyraźności, ma w końcu klarowną budowę i przystępny kształt, który ujęty w relacji metoda – system jest dobrym tropem do rozgryzienia całokształtu myśli filozofa. Nie sposób mówić o Kartezjuszu bez ujęcia metody, jaką się posługiwał. Kartezjusz bowiem metodę swą rozumiał jako niezbędny filar, bez którego metafizyka jest czcza, bezwartościowa, czy wręcz fałszywa. Metoda ta – słynne Cogito Ergo Sum – Myślę więc jestem – każe szukać pewności w nas samych, gdyż wszystko co nas otacza może, lecz nie musi być prawdziwe. Ten sceptycyzm metodologiczny – jak się go nazywa – obrazuje nam Kartezjusz pod przykładem złośliwego demona.  Możemy w końcu wyobrazić sobie złowrogiego ducha, który sprawia, że cały przedmiot naszego poznania jest nierzeczywisty. Nie sposób jednak pomyśleć by podmiot poznania był nieprawdziwy, gdyż jak już słusznie zauważył niegdyś Św. Augustyn w Przeciwko Akademikom nie sposób zwątpić w istnienie siebie. Kartezjusz wykorzystuje ten argument aby wykazać, że samo wątpienie o swoim istnieniu wskazuje na istnienie myśli, a więc nas. Nie bez powodu filozofię Kartezjańską nazywamy filozofią podmiotu, gdyż to właśnie ten myśliciel przełożył ciężar myśli filozoficznej na ludzki podmiot.

Podstawą więc wszystkich dociekań jest metoda, która ruguje to co nie pewne, a przyjmuje to, co nieodparte. Jest to zatem system dedukcyjny i intuicyjny, gdyż osadza się on na podstawowych wiadomościach i z nich drogą oczywistych prawd wyciąga całokształt wiedzy. Jest też, jak to określa Zbigniew Kuderowicz system enumeracyjny, bowiem porządkuje on poznanie i bada je z naciskiem na jego dostateczność. Kartezjusz, odkrywając pewność istnienia nas, czyli naszej jaźni, przechodzi do tego, że jaźń ta musi być bytem rzeczywistym, a zatem substancją, którą to możemy nazwać duszą.

Istnienie duszy daje furtkę do całego systemu Kartezjusza, dając mu niezbędną bazę pewności. W końcu skoro istniejemy, a jesteśmy niedoskonali, musi istnieć coś, co posiada doskonałość w sposób pełny. Tym czymś jest i być musi rzecz jasna Bóg. Czyż nie mamy w sobie pojęcia nieskończoności, choć jej nie doświadczyliśmy? A zatem to sam Bóg musiał w nas działać, ukazując nam swą przemożną potęgę.

I tu się na chwilkę zatrzymajmy, bowiem Kartezjusz czyni tu krok podobny do tego, który w przyszłości wysunie Berkeley, a mianowicie czyni z Boga podwalinę systemu, bez którego ów system nie działa. Bóg pełni u Kartezjusza funkcję sprawiającą, że świat materialny jest realny, a zatem ma sens fizyka czy też inne nauki badające świat materialny. Pojęcie Boga Kartezjusz wywodzi z duszy, i w myśl realizmu pojęciowego przyznaje mu realność, gdyż jest on możliwy do pojęcia jako doskonałość, a doskonałość musi zawierać w sobie także istnienie. Bóg jest też wszechmocny, musi być zatem pojęciem wrodzonym, gdyż sami nie jesteśmy w stanie nabyć pojęcia wszechmocności i nieskończoności. Dowody te, ze swej natury ontologiczne, były jedynymi możliwymi w apriorycznej filozofii Kartezjusza. Przypomnijmy, że odrzucenie świadectwa zmysłów zmuszało myśliciela do ominięcia dowodu kosmologicznego, na rzecz ontologicznego, który został zapożyczony od Św. Anzelma, lecz zarazem wzmocniony przez myśliciela, którym dziś się zajmujemy.

Dowody te szły po linii uzasadnienia świata materialnego aby uprawomocnić coś, co Kartezjusz nazywa Drzewem Wiedzy. Drzewo ów to piętrząca się drabina nauk, która osadzona na korzeniach metafizyki sięga poprzez pień fizyki po nauki mechaniczne, będące właściwym celem poznania. Tak jak prawdziwe drzewo wydaje owoce jedynie u swych szczytów, tak nauki teoretyczne są tylko korzeniami i pniem, za to praktyczne mechaniczne nauki owocują, ułatwiając życie człowieka. Cel tej nauki jest zatem czysto praktyczny i interesowny – Bóg i dusza w myśli tej jest czynnikiem mającym dać podstawę pod budowę mechanistycznych nauk. Kartezjusz bowiem zauważa dwie natury, które jako jeden z pierwszych drastycznie oddziela – myślne dusze i Boga, oraz rozciągłą materię. Materia zostaje tu pojęta jako czynnik zupełnie różny i odmienny, co prowadzi do problemu psychofizycznego, który polega na relacji duszy i ciała. Kartezjusz rozwiązuje go poprzez pojęcie duchów, a raczej duszków, tchnień życiowych, które w języku francuskim nazywają się les espirits. Przepełniają one ciało ludzkie dając mu czucie, będąc niejako łącznikami duszy i ciała. Dusza jako taka, mimo, że niematerialna kontaktuje się z ciałem w szyszynce, która z uwagi na to, że jest jedna odpowiada za jedność duszy, co Kartezjusz zestawia z innymi organami, które występują w parach. Odpowiedź ta, niezwykle niezadowalająca da wyraz w systemie Malebranche’a i Leibniza, ale to już oczywiście temat na inny artykuł.

Materia rozciągła to mechanizm, który funkcjonuje zupełnie bez życia, z tego też względu to, co nie ma duszy jest tylko rzeczą. Kartezjanizm ujął więc naturę jako zupełnie nieożywioną, będącą swego rodzaju przedmiotem, co dotyczyło również roślin i zwierząt, stąd krytycy Kartezjusza mówią często o „psie-maszynie” i „eksperymentach” polegających na testowaniu odruchów zwierząt jako istot nieożywionych. Bogate opisy ciała ludzkiego opiewające w mechanistyczne wytłumaczenie funkcjonowanie krążenia krwi, działania mięśni oraz innych aspektów funkcjonowania człowieka to potwierdzenie surowego dualizmu, który to zero jedynkowo rozdziela ciało od duszy czyniąc je naturami skrajnie różnymi.

Podsumowując Kartezjanizm to filozofia bardzo prosta w swej budowie, lecz zaopatrzona w niezwykle interesujące konsekwencje. Przyjęcie oczywistego dualizmu oraz jeszcze oczywistszej zasady Jasności i Wyraźności, jak i wzbogacenie ich o genialne spostrzeżenie jakim jest zdanie klucz tejże filozofii, czyli „Myślę więc jestem”, to geniusz w prostocie i klarowności, jak i ciekawy punkt wyjścia przyszłych myślicieli. Malebranche i Geulincx  Arnauld i Janseniści, Leibniz, Spinoza i wielu innych to Ci, którzy byli naśladowcami Kartezjusza, bądź szeroko odwoływali się do jego poglądów. Sama ta masa wielkich myślicieli powinna nas uświadomić z jak wielkim filozofem mieliśmy w tym krótkim artykule do czynienia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *