Ekumenizm to dążenie do jedności w wierze ponad konfesjami, co jest zgodne ze słowami Św. Pawła „Starajcie się zachować jedność Ducha” (Ef. 4, 3) oraz „Jeden jest Pan, Jedna Wiara” (Ef. 4, 5). Korzystając z trwającego czasu ekumenicznej modlitwy w Kościele (zachęcamy do odwiedzania Łódzkich Świątyń z tej okazji, pod artykułem umieszczamy plakat) powiedzmy parę słów na temat słuszności tej inicjatywy i jej przyszłości.
Ekumenizm powstał jako reakcja na narastające antagonizmy między konfesjami chrześcijańskimi w obliczu zagrożeń współczesności. W sytuacji rozwoju ideologii wywrotowych chrześcijanie zaczęli się jednoczyć wokół idei ekumenicznej, tak aby służyć Bogu wspólnie w jedności serc. Drugim powodem jednoczenia było poszukiwanie ideału apostolskiego Kościoła z pierwszych wieków, gdy to rysy Chrystusowej Opatrzności były największe. Trzecim wreszcie szacunek i miłość chrześcijańska, każąca szukać wspólnego języka i zrozumienia. Wszystko to szczytne i wzniosłe wpisuje się w rys wspólnoty Kościoła która szuka prawdy w racjonalnym dociekaniu, a nie ślepym posłuszeństwu Rzymowi.
Tak oto powstaje blok starokatolicko – katolicko – protestancko – prawosławny, który ma szansę zjednoczyć świat wokół służby Bogu i dobra ludzkości. Blok ten będzie mógł oprzeć się zgniłym liberałom z jednej strony, fundamentalistycznym muzułmanom z drugiej, a azjatyckim despotyzmom z trzeciej. Blok ten w skali światowej ma udział polityczny, na naszym Łódzkim podwórku może mieć on jednak znaczenie w pogłębianiu duchowości. Nie jest tajemnicą, że mniejsze wspólnoty które z powodu poszukiwań w wierze odeszły od Rzymu są paradoksalnie bardziej ortodoksyjne, gdyż wszystkie były wymierzone w późnośredniowieczny, nowożytny i współczesny modernizm. Luteranizm i Kalwinizm pragnęły nawrotu do źródeł, tak samo i Starokatolicyzm i Prawosławie, i choć wszystkie poszły na różne strony to element wspólny, do którego także aspiruje gro katolików rzymskich może być fundamentem nowej odbudowy Apostolskiego Kościoła.
Trzeba wspomnieć, że elementy takie jak Komunia pod dwiema postaciami, brak celibatu czy też odejście od prymatu papieskiego to dobre zmiany, warto też docenić protestantyzm za naukę o łasce, czy za zachętę do czytania Biblii. Wszystkie te elementy przefiltrowane mogą dać nam naukę będącą szczytem tej syntezy – starokatolicyzm i mariawityzm.
Całe szczęście Kościół i jego wierni zaczęli przeglądać na oczy, że trzeba wspólnoty aby wygrać nad wyzwaniami współczesnego świata, przede wszystkim aby ocalić nauki Chrystusa naszego Pana i Boga.
Zachęcamy jeszcze raz do dołączania się do inicjatyw ekumenicznych.
Ciało i Krew Pańska tylko dla odnowionych w Chrystusie!
„Uroczyście zapewniam was, jeśli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i pili Jego krwi, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, pozostaje we mnie, a ja w nim.” – mówi Jezus Chrystus (J 6,53). Sakrament Eucharystii to podstawa życia, nawet nie tylko chrześcijańskiego, co życia w ogóle. Bez Komunii Świętej jesteśmy duchowo martwi, gdyż bez jej łaski ciało się ostanie, dusza jednak więdnie. Ważnym jest by zabiegać o tą bliskość z Jezusem, straszną jest obojętność wobec najpiękniejszego sakramentu, który daje nam Bóg, żebyśmy byli z nim blisko. Jednak w tym wszystkim istnieje pewna klauzula – przyzwoitość. Jeśli cieszymy się miłością z małżonkiem, czyli wpierw nie przeprosimy za to co zrobiliśmy źle, nie pogodzimy się i dopiero oddamy się miłości? Oczywistością jest, że tak, tak samo z Eucharystią. Do Stołu Pańskiego można tylko podejść będąc odnowionym w Chrystusie, a zatem bez grzechu ciężkiego oraz LEKKIEGO.
Tak, Chrystus przychodzi do nas w miłości ofiarując nam siebie, a my musimy wykazać się równym heroizmem aby „zasłużyć” na Boga, czyli być zupełnym narzędziem łaski Bożej. Komu brakuje łaski aby czynić dobrze lub by posiadać szczerą skruchę nie może podejść do Stołu Pańskiego.
Nie ma żadnej przesłanki by przyjmować papieską bajkę jakoby grzech lekki nie uniemożliwiał Komunii Świętej. Jedyne co podlega dyskusji to to, jak owo rozgrzeszenie otrzymać. Spowiedź douszna jest pięknym ku tego sposobem, lecz często niemożliwym do zrealizowania wobec ogromu wiernych, którzy musieliby korzystać z sakramentu gdyby zaczęli podchodzić do kwestii odpowiedzialnie. Dlatego najlepszą propozycją byłoby przyjęcie modelu z Kościoła Starokatolickiego, jakim jest powszechna całościowa spowiedź. Pamiętajmy, że spowiedź nie jest sprawą formalną czynioną w urzędzie, a sprawą serca, które wedle słów Blaise’a Pascala „ma swoje prawa”.
Szczera Spowiedź Serca i Rozmiłowana Komunia w Czystości Serca – to droga katolika. „Bóg słucha tylko miłości” – mawiał Pasquier Quesnel – nie dajmy się podporządkować rzymskiemu prawu, którego litera zabija pobożność (2 Kor. 3, 6). Módlmy się słowami Psalmu (Ps. 51, 12) „Stwórz we mnie czyste serce, Boże” i błagajmy o łaskę jaka pozwoli nam czerpać siłę i radość z Eucharystii. Pamiętajmy, że niegodne przyjęcie Chrystusa jest świętokradztwem i gwałtem na Jego ofierze, stąd proszę wszystkich rozmiłowanych w Chrystusie – chodźmy za głosem Chrystusa a nie watykańskich laksystów.
Niniejszy artykuł to podstawa pod nagranie dokonane niegdyś na naszym YouTubie, publikujemy je także i tutaj w formie pisanej. Artykuł będzie służył za wstęp do serii artykułów o tytule „Kartezjusz od A do Z” przedstawiającej całokształt nauk Kartezjusza. Link do filmu pod artykułem.
W dzisiejszym artykule poruszę temat – wbrew pozorom – prosty i przyjazny. Jakkolwiek zazwyczaj kojarzymy filozofię z trudnym językiem, zawiłymi myślami czy mozolnym podążaniem niemalże nieprzebywalnym tokiem rozumowania, tak tym razem idziemy ścieżką zgoła inną, gdyż myśl Kartezjusza jest chwalebnym wyjątkiem od tej reguły. Myśliciel pragnie filozofii Jasnej i Wyraźnej, i istotnie, jego myśl nie jest skomplikowana, lecz zarazem jej prostość jest niezwykle logiczna i spójna. W tej koherentności można odnaleźć wiele wątków do zaadoptowania do własnych przemyśleń, lub choćby znaleźć w nich punkt zaczepienia do dalszego rozwoju własnej myśli. Tym bardziej jest mi więc miło zaprosić Cię, drogi słuchaczu, do przemierzenia tej intelektualnej podróży wraz ze mną.
Claire et Distinct, czyli wspomniana jasność i wyraźność to obok Cogito ergo sum, czyli myślę więc jestem najważniejsze zdanie filozofii Kartezjusza, bowiem właśnie ono obrazuje całość myśli kartezjańskiej. Tak jak zasada cogito buduje metodę systemu kartezjańskiego, tak Jasność i Wyraźność obrazuje cel tegoż projektu. Nic zatem dziwnego, że filozofia ta już na pierwszy rzut oka wydaję się spójna z założeniem Jasności i Wyraźności, ma w końcu klarowną budowę i przystępny kształt, który ujęty w relacji metoda – system jest dobrym tropem do rozgryzienia całokształtu myśli filozofa. Nie sposób mówić o Kartezjuszu bez ujęcia metody, jaką się posługiwał. Kartezjusz bowiem metodę swą rozumiał jako niezbędny filar, bez którego metafizyka jest czcza, bezwartościowa, czy wręcz fałszywa. Metoda ta – słynne Cogito Ergo Sum – Myślę więc jestem – każe szukać pewności w nas samych, gdyż wszystko co nas otacza może, lecz nie musi być prawdziwe. Ten sceptycyzm metodologiczny – jak się go nazywa – obrazuje nam Kartezjusz pod przykładem złośliwego demona. Możemy w końcu wyobrazić sobie złowrogiego ducha, który sprawia, że cały przedmiot naszego poznania jest nierzeczywisty. Nie sposób jednak pomyśleć by podmiot poznania był nieprawdziwy, gdyż jak już słusznie zauważył niegdyś Św. Augustyn w Przeciwko Akademikom nie sposób zwątpić w istnienie siebie. Kartezjusz wykorzystuje ten argument aby wykazać, że samo wątpienie o swoim istnieniu wskazuje na istnienie myśli, a więc nas. Nie bez powodu filozofię Kartezjańską nazywamy filozofią podmiotu, gdyż to właśnie ten myśliciel przełożył ciężar myśli filozoficznej na ludzki podmiot.
Podstawą więc wszystkich dociekań jest metoda, która ruguje to co nie pewne, a przyjmuje to, co nieodparte. Jest to zatem system dedukcyjny i intuicyjny, gdyż osadza się on na podstawowych wiadomościach i z nich drogą oczywistych prawd wyciąga całokształt wiedzy. Jest też, jak to określa Zbigniew Kuderowicz system enumeracyjny, bowiem porządkuje on poznanie i bada je z naciskiem na jego dostateczność. Kartezjusz, odkrywając pewność istnienia nas, czyli naszej jaźni, przechodzi do tego, że jaźń ta musi być bytem rzeczywistym, a zatem substancją, którą to możemy nazwać duszą.
Istnienie duszy daje furtkę do całego systemu Kartezjusza, dając mu niezbędną bazę pewności. W końcu skoro istniejemy, a jesteśmy niedoskonali, musi istnieć coś, co posiada doskonałość w sposób pełny. Tym czymś jest i być musi rzecz jasna Bóg. Czyż nie mamy w sobie pojęcia nieskończoności, choć jej nie doświadczyliśmy? A zatem to sam Bóg musiał w nas działać, ukazując nam swą przemożną potęgę.
I tu się na chwilkę zatrzymajmy, bowiem Kartezjusz czyni tu krok podobny do tego, który w przyszłości wysunie Berkeley, a mianowicie czyni z Boga podwalinę systemu, bez którego ów system nie działa. Bóg pełni u Kartezjusza funkcję sprawiającą, że świat materialny jest realny, a zatem ma sens fizyka czy też inne nauki badające świat materialny. Pojęcie Boga Kartezjusz wywodzi z duszy, i w myśl realizmu pojęciowego przyznaje mu realność, gdyż jest on możliwy do pojęcia jako doskonałość, a doskonałość musi zawierać w sobie także istnienie. Bóg jest też wszechmocny, musi być zatem pojęciem wrodzonym, gdyż sami nie jesteśmy w stanie nabyć pojęcia wszechmocności i nieskończoności. Dowody te, ze swej natury ontologiczne, były jedynymi możliwymi w apriorycznej filozofii Kartezjusza. Przypomnijmy, że odrzucenie świadectwa zmysłów zmuszało myśliciela do ominięcia dowodu kosmologicznego, na rzecz ontologicznego, który został zapożyczony od Św. Anzelma, lecz zarazem wzmocniony przez myśliciela, którym dziś się zajmujemy.
Dowody te szły po linii uzasadnienia świata materialnego aby uprawomocnić coś, co Kartezjusz nazywa Drzewem Wiedzy. Drzewo ów to piętrząca się drabina nauk, która osadzona na korzeniach metafizyki sięga poprzez pień fizyki po nauki mechaniczne, będące właściwym celem poznania. Tak jak prawdziwe drzewo wydaje owoce jedynie u swych szczytów, tak nauki teoretyczne są tylko korzeniami i pniem, za to praktyczne mechaniczne nauki owocują, ułatwiając życie człowieka. Cel tej nauki jest zatem czysto praktyczny i interesowny – Bóg i dusza w myśli tej jest czynnikiem mającym dać podstawę pod budowę mechanistycznych nauk. Kartezjusz bowiem zauważa dwie natury, które jako jeden z pierwszych drastycznie oddziela – myślne dusze i Boga, oraz rozciągłą materię. Materia zostaje tu pojęta jako czynnik zupełnie różny i odmienny, co prowadzi do problemu psychofizycznego, który polega na relacji duszy i ciała. Kartezjusz rozwiązuje go poprzez pojęcie duchów, a raczej duszków, tchnień życiowych, które w języku francuskim nazywają się les espirits. Przepełniają one ciało ludzkie dając mu czucie, będąc niejako łącznikami duszy i ciała. Dusza jako taka, mimo, że niematerialna kontaktuje się z ciałem w szyszynce, która z uwagi na to, że jest jedna odpowiada za jedność duszy, co Kartezjusz zestawia z innymi organami, które występują w parach. Odpowiedź ta, niezwykle niezadowalająca da wyraz w systemie Malebranche’a i Leibniza, ale to już oczywiście temat na inny artykuł.
Materia rozciągła to mechanizm, który funkcjonuje zupełnie bez życia, z tego też względu to, co nie ma duszy jest tylko rzeczą. Kartezjanizm ujął więc naturę jako zupełnie nieożywioną, będącą swego rodzaju przedmiotem, co dotyczyło również roślin i zwierząt, stąd krytycy Kartezjusza mówią często o „psie-maszynie” i „eksperymentach” polegających na testowaniu odruchów zwierząt jako istot nieożywionych. Bogate opisy ciała ludzkiego opiewające w mechanistyczne wytłumaczenie funkcjonowanie krążenia krwi, działania mięśni oraz innych aspektów funkcjonowania człowieka to potwierdzenie surowego dualizmu, który to zero jedynkowo rozdziela ciało od duszy czyniąc je naturami skrajnie różnymi.
Podsumowując Kartezjanizm to filozofia bardzo prosta w swej budowie, lecz zaopatrzona w niezwykle interesujące konsekwencje. Przyjęcie oczywistego dualizmu oraz jeszcze oczywistszej zasady Jasności i Wyraźności, jak i wzbogacenie ich o genialne spostrzeżenie jakim jest zdanie klucz tejże filozofii, czyli „Myślę więc jestem”, to geniusz w prostocie i klarowności, jak i ciekawy punkt wyjścia przyszłych myślicieli. Malebranche i Geulincx Arnauld i Janseniści, Leibniz, Spinoza i wielu innych to Ci, którzy byli naśladowcami Kartezjusza, bądź szeroko odwoływali się do jego poglądów. Sama ta masa wielkich myślicieli powinna nas uświadomić z jak wielkim filozofem mieliśmy w tym krótkim artykule do czynienia.
„Czasem należy zamknąć oczy, by ujrzeć” – takie motto wyrobiłem sobie w czasie mych pierwszych rozmyślań. Nie wszystko co w umyśle, zaczyna się w zmyśle – są ludzie którzy mało co zobaczyli, a wiedzą i rozumieją wiele, są też tacy, którzy próżnie korzystają z życia i wiedzą niewiele. Ja także byłem tym próżniakiem, który pragnął wiele, a niewiele dawał, mimo tego przyszedł czas, gdy zrozumiałem to, co Leibniz cytuje u progu swej Teodycei – świat leży w każdym z nas. Nie trzeba wielkich przychodów, dalekich podróży i intratnych przyjaciół by poznać prawdę. Wystarczy ciche serce i pustelnia umysłu.
Doświadczenie zmysłowe nie wymaga trudu, przeto byle troglodyta się na nie porywa. Inaczej jest z rozumem, który pomimo tego, że dany jest (powiedzmy za Kartezjuszem) każdemu w sposób równy, wymaga trudu w jego użyciu. Nawet wola jako modalność umysłu jest łatwiejsza w użytku niż rozum, który to wymaga wzmożonego wysiłku poznawczego. Nie jest tajemnicą poliszynela to, że praca męczy, tak więc gro osób nie myśli w sposób pełny. Refleksja nad rzeczywistością wymaga spojrzenia krytycznego, dogłębnego i przenikliwego. Dopiero wówczas wchodzimy w płaszczyznę platońskiego „drugiego żeglowania”, które odsłania byt.
Nie wszystko jednak wynika z wysiłku – czasem człowiek nieoczytany ma rację, a człowiek o niezwykłej erudycji prawi banialuki. Wiedza bowiem dotyczy idei, a idee jako myśli muszą istnieć w czyimś umyśle. Tylko jedna osoba może posiadać je wszystkie w sposób naturalny – inne posiadają je częściowo, czyli ułamkowo w sposób względny. Tylko jedna osoba potrafi pomieścić w swoim umyśle wszystkie idee rzeczy istniejących jak i idee rzeczy mogących istnieć – tą osobą jest Bóg. Takie stwierdzenie dowodzi całkowicie prawdziwości idei Boga.
Gdy jednak spojrzymy się wstecz w naszym rozumowaniu odnajdziemy nie tylko dowód istnienia Boga, lecz także mnogiej liczby idei i duszy. Dusza jest oczywistością największą, tuż za nią sytuują się idee, Bóg, a na samym końcu także istniejąca rzeczywistość cielesna. Rzeczywistość cielesna nazywana jest zwykle materią, jako rozciągła, złożona i zmienna. Jest ona o tyle oczywista co natura Boga, którą dosięgnąć trudniej niż jego samego. Bóg jest dobry, o tyle tworzy idee mające odpowiedniki, zarówno w duszach jak i ciałach. Czy jednak ciała istnieją realnie? Czy są materialne w sensie podanym powyżej?
Zwykle te kwestie są ze sobą rozłączane, my jednak odpowiedzmy na pierwsze pytanie twierdząco, na drugie przecząco. Ciała są realne, lecz nie jako materia. Czym zatem one są? Jeśli nie materią musiałyby być duchem. A jak nazwiemy duchową materię? Materią idealną – czyli w skrócie idematerią. Żeby nie być gołosłownym przyjrzyjmy się zagadnieniu na prostym przykładzie bytu cielesnego – krzesła. Krzesło jak każdy byt pozornie składa się z cząstek, które są substancjami prostymi, tworzą substancję złożoną, którą jest krzesło jako agregat cząstek. Mimo wszystko patrzymy na krzesło jako na ideę prostą, czyli rzecz jednorodną. Idea jest wierniejszym odzwierciedleniem rzeczywistości niż wzrok, stąd warto zaufać jej, że krzesło jest substancją prostą. Zgodnie z zasadą niesprzeczności krzesło nie może być zarazem proste i złożone (oczywiście mówimy tu o zgodności pod tym samym względem, czyli pod kątem bytu jako że idea przedstawia wiernie byt, nie jest to więc mieszanie porządku epistemologicznego i ontologicznego) jest więc proste, gdyż prosta idea jest bardziej przekonująca niż złożona materia.
Czym zatem jest owo krzesło? Jednorodną idematerią, duchową substancją prostą, która poprzez modalność okazuje swe cechy, które nie istnieją w niej cały czas, lecz w możności, jako że nie odsłaniają się one naszej jaźni. Cechy te istnieją jako siła, lecz nie jako konkretny przejaw, jako że złamanie krzesła spowodowałoby zmianę tych przejawów. Siła natomiast „podmienia się” w siłę innej substancji prostej. Siły owych substancji różnią się ze względu na idee, wszystkie jednak są jednej substancji – idematerii. Tworzywo duchowe jest jedne, natomiast rodzajów jest nieskończoność. Każdy byt idematerialny nie posiada własności takich jak wartość liczbowa wagi czy natężenia siły – czyniło by to ją złożoną. Każdy byt jest tylko zerowo natężoną modalnością, czyli prostą substancją o określonych modalnych właściwościach jawiących się odbiorcy, gdy nie są tylko w możności. Zatem jak łatwo się domyśleć, byt taki może się dzielić bez konfliktu z nierównością wagi czy sił. Tak oto krzesło może zmienić się w popiół, gdy zostanie ono spalone.
Gdy jednak krzesło dzieli się w popiół zachowuje się proporcja między bytami, bowiem istnieje między nimi równowaga (jedno krzesło – jeden popiół). Wszystko to jednak mogłoby wynikać z przemiany jednej substancji, jeśli przyjmiemy jej ruch. Ruch jednak nie istnieje, bo nie istnieje nicość, co już wykazali eleaci. Istnieje tylko podmiana, czyli coś imitującego ruch, tak jak idemateria imituje materię. Podmiana także nie może odbywać się poprzez ruch w jednym układzie, raczej poprzez coś, co potocznie nazywa się teleportacją. Teleportacja ta wychodzi z światów pomocniczych do świata realnego. Podmiana (bo tego słowa lepiej się trzymać) jest zjawiskiem równającym światy – jeśli w świecie rzeczywistym krzesło zostanie spalone z światów pomocniczych będących swoistym zapleczem przybędzie popiół, a jeśli wiatr dmuchnie w popiół to z substancji prostej popiołu powstaną substancje proste ziarenek popiołu.
Idemateria poprzez swą nieskończoność jednostkową w ramach swojego rodzaju bytu wypełnia świat różnorodnie i zarazem jako jedność. Duchowe tworzywo jako duch czyni świat pięknym i optymistycznym, lecz nie zupełnym. Jak zostało powiedziane jest wiele światów, każdy z nich został wypełniony idematerią. Jednak tylko jeden z nich został wypełniony duchami najpiękniejszymi (rzecz jasna poza Bogiem) – duszami. Jest tak, gdyż dusze nie podlegają podmianom poza dwoma – narodzinami i śmiercią. Przyjdzie jeszcze czas, by pogłębić znajomość spraw duszy, tymczasem powiedzmy tylko, że dusza jako substancja prosta szczególna ma swój punkt zaczepienia tylko w jednym świecie – Bóg natomiast i idee w nim zawarte są wszędzie w całym uniwersum świata.
Nikt z nas nie doświadczył materii, bowiem źródłem i sposobem poznania jest myśl, a nie materia. Jak jednak poucza nas rozum istnieje tylko idemateria, co wyżej zostało dogłębnie przedstawione. Poznawalność idematerii wymaga przyjęcia idei, a mnogość idei Boga. Zaś my sami jesteśmy aksjomatem, gdyż po kartezjańsku – myśląc musimy istnieć.
Odnaleźliśmy właśnie metafizyczną podstawę rzeczywistości, jaką jest myślny świat czterech substancji. By ją odkryć nie musieliśmy wgryzać się w tematykę całej filozofii, wystarczył jeden rzut myśli w oparciu o prostotę i złożoność. W następnych rozmyślaniach wytyczymy dalszy szlak naszej myśli, idąc drogą czterech substancji.
Dziś, 29 grudnia, obchodzimy święto Świętej Rodziny. Data dzisiejszej uroczystości powinna uzmysławiać nam nie tylko wymiar wzniosłości życia Jezusa, Maryi i Józefa, lecz także być dla nas osobistym wzorem życia chrześcijańskiego. Niezależnie, czy jesteś duchownym czy małżonkiem, oba stany czerpią swą moc z Nazareńskiej Rodziny.
Fenomen Świętej Rodziny jest bowiem niespotykany – łączy się w niej natura Kapłaństwa i Małżeństwa. Maryja bowiem wraz z Józefem kochają się, lecz nie konsumują związku w sposób charakterystyczny dla zwykłych małżeństw, mimo tego w skutek Zwiastowania Maryja rodzi jako dziewica. Miłość ich jednak nic na tym nie traci, bowiem oboje są na wyższym poziomie duchowości od przeciętnych ludzi – nie potrzebują oni zmysłowości. Natura Maryi nie cierpi w skutek grzechu pierworodnego, Józef był za to człowiekiem obdarzonym ogromną łaską, która sprawiała, że musiał poskramiać efekty grzechu z ogromną skutecznością, tak, aby i bez niepokalanego poczęcia dobrze wychowywać małego Jezusa. Tak oto Józef i Maryja przeżywali swą miłość małżeńską na innym poziomie, jednak był to poziom wyższy. Tak samo z kapłaństwem – oboje nie byli kapłanami, ale oboje mieli styczność z samym Chrystusem na poziomie dużo większym niż zwykli kapłani.
Dodatkowo jeśli przyjąć rolę kapłana jako dokonywanie przemienienia i karmienie serc Chrystusem to Maryja… była w pewnym sensie największym kapłanem, bowiem nie przemieniła chleba w ciało, i wina w krew, a zrodziła bezpośrednio ciało i krew w osobie Chrystusa. Maryja udzieliła w ten sposób komunii świętej całemu światu w sposób metafizyczny.
Józef, a w szczególności Maryja byli zatem kapłanami i małżonkami jednocześnie, bowiem Maryja zrodziła Chrystusa dla świata udzielając mu Komunii Świętej, za to Józef pielęgnował Jezusa i opiekował się nim, także rodząc go w pewien sposób, na ile możliwe jest to w sposób metaforyczny u mężczyzny. Można przyrównać ten stan kapłańsko-małżeński do Unii Hipostatycznej Chrystusa, czyli posiadaniu natury ludzkiej i boskiej jednocześnie.
Właśnie wyżej wymieniony powód sprawia, że Maryja i Józef uznani być mogą za wzór kapłanów i małżonków, nikt nie zna Chrystusa tak jak oni, nikt też nie żył w czystszej miłości niż Maryja i Józef, z tego też względu to właśnie Małżeństwo Józefa i Maryi jest dla nas wzorem największym. Najpiękniejszym aspektem tego związku pozostaje jednak i tak mały Chrystus, który jest chlubą obu małżonków, jak i całej ludzkości.
Zgodnie z zapowiedzią ruszamy! W te święta pojawiliśmy się na ulicach Łodzi gdzie rozdawaliśmy okolicznościowe życzenia. Byliśmy obecni pod trzema Kościołami (Katedra, Parafia Matki Boskiej Bolesnej, Parafia Najświętszego Serca Jezusowego) oraz na ulicy Piotrkowskiej i na placu Manufaktury. Cieszy nas fakt, że tak wielu Łodzian przyjęło życzenia z uśmiechem na ustach, radością w sercu i (mamy nadzieję) religijną refleksją. Myślimy, że więcej tego typu akcji to idealny pomysł na społeczny aktywizm i rozwój projektu, z tego też względu nie zawiedzie się ten, kto będzie wyczekiwał naszych dalszych projektów. Poniżej dokładniejsza relacja:
Ulica Piotrkowska
Manufaktura
Katedra
Parafia Najświętszego Serca Jezusowego
Parafia Matki Boskiej Bolesnej
Poniżej treść życzeń:
Życzenia z okazji duchowych urodzin, które każdy obchodzi wraz z Bożym Narodzeniem
Z okazji dnia twoich duchowych urodzin, w którym Jezus przychodzi do twego serca życzę Ci siły aby kochać, determinacji aby zabiegać o dobro, odwagi aby móc spełniać marzenia oraz rozwagi aby posiadać zdolność podejmowania dobrych decyzji życiowych.
Przede wszystkim jednak życzę Ci Łask Bożych, szczęścia w codziennym życiu i duchowego rozkwitu za sprawą zbawczej mocy Jezusa Chrystusa.
Pamiętaj, że niezależnie od tego kim jesteś, Chrystus rodzi się także dla Ciebie!
Jeszcze raz Wszystkiego Najlepszego!
Artykuł dotyczący Duchowych Urodzin z naszej strony:
Łódzcy Idealiści zapraszają! Dołącz do nas już dziś!
Łódzcy Idealiści to lokalna łódzka inicjatywa społeczna będąca fizycznym odpowiednikiem Filozofii Idealizmu i Ortodoksji Augustyńskiej. Świeża formacja po przerwie technicznej całego projektu wraca z przyśpieszonym tempem, o czym będziecie mogli się przekonać już niedługo. Nasze wartości pozostają niezmienne, i choć trzon nazwy „Idealiści” wskazuje na ich jednoznaczny wymiar, to opiszmy je pięcioma słowami.
Katolicyzm
Idealizm
Przyjaźń
Aktywizm
Solidaryzm
Katolicyzm to wartość, która definiuje nas w stopniu najwyższym, bowiem odnosi się nie tylko do wyznania, ale też do prawdy i filaru naszej filozofii. Nawet, gdy ktoś nie podziela naszej wiary nie może zaprzeczyć geniuszu kulturowemu katolicyzmu oraz jego sile moralnej. Istniało wielu niekatolickich myślicieli wielkich swym geniuszem, wszyscy oni jednak w sposób okrężny dochodzili do mniej lub bardziej katolickiej bazy ideowej. Nawet Platon, największy z idealistów, był przez następców nazywany „Mojżeszem mówiącym po attycku”, dowodzi to tego, że nie trzeba być katolikiem, aby być przez katolicyzm uznanym za osobę wielką duchem, katolicyzm nie jest więc wykluczający, a raczej przez swą wartość jednoczy wszystkich idealistów jako wzorzec religijno-kulturowy.
Idealizm to przekonanie o istnieniu wyższej natury rzeczywistości. Odnosić się to może do ontologii, etyki, kultury czy nawet ekonomii i polityki. Wyższa natura powinna być pielęgnowana, czego wyrazem w ontologii jest po prostu idealizm, w etyce moralizm, w kulturze kunszt twórczy, a w ekonomii i polityce solidaryzm. Wzniosłość wiedzie nas ku dobru, prawdzie i pięknie, określa nam także cele naszego życia, determinując nas do dobrych moralnie czynów.
Przyjaźń to dopełnienie naszych wartości. Pragniemy prócz dobrych czynów zawierać wspaniałe i trwałe więzi, które pozwolą nam nie tylko na dobroć, ale też na doczesne szczęście. Sam Bóg mówi w Księdze Rodzaju, że nie dobrze człowiekowi żyć samemu (Rz. 2,18). My zatem inwestujemy w przyjaźń, jako metafizyczny składnik ludzkiej egzystencji. Arystoteles powiedziałby, że jesteśmy zwierzęciem stadnym, my uważamy, że jesteśmy powołani do miłości, nie tylko tej Bożej, ale także tej braterskiej i damsko-męskiej.
Aktywizm to postawa, poprzez którą osiągamy nasze cele. Bierność nie ma sensu, gdyż w niej zastygamy i gaśniemy. Chcemy wykorzystywać (jak w przypowieści) talenty jakimi Bóg nas obdarowuje, abyśmy szerzyli dobro i pomyślność. Pomoc innym, rozwój intelektualny, wreszcie pobożność i dążenie do prawdy – to wszystko to, co chcemy osiągać.
Solidaryzm to postawa pomocy każdemu, kto potrzebuje wyciągnięcia naszej dłoni. Nie do zaakceptowania jest świat, w którym część ludzkości opływa w luksusach, a część łaknie sprawiedliwości społecznej. Nie do zaakceptowania jest świat pogardy wobec tych, którzy poprzez czynniki społeczne lub błędne decyzje wylądowali na marginesie. Nie do zaakceptowania jest znieczulica społeczna, która wypacza sens wspólnoty.
Wartości te są idealnym wzorcem naszych czynów, pragniemy je osiągnąć poprzez każdy godziwy środek. Jednak by to zrobić potrzebujemy twojej pomocy! Wiemy, że nasze działania to dopiero początek, jednak jeśli przemówią one do twojej wrażliwości czuj się zaproszony do naszej formacji! Więcej akcji już niebawem, prosimy o ich śledzenie, a jeśli dołączenie do nas będzie niemożliwe i tak zachęcamy do wspierania inicjatywy poprzez udostępnianie inicjatywy.
Boże Narodzenie częstokroć przedstawiane jest świecko jako czas człowieka, bądź religijnie jako czas Boga. Należy jednak zwrócić uwagę, że obie interpretacje święta nie muszą się kłócić, a mogą nawet współgrać. Oczywistym truizmem jest stwierdzenie, że Boże Narodzenie to czas Boga, stąd też przede wszystkim nasz Pan i Zbawiciel powinien być przedmiotem naszego zainteresowania w Święta. Jak możemy jednak łatwo wydedukować, skoro Jezus Chrystus jest Zbawicielem, to przychodzi na świat by kogoś zbawić, kogoś, czyli wszystkich ludzi, nas. Skoro Bóg przychodzi na świat dla nas, my także w jakimś sensie także rodzimy się wraz z nim i 25 Grudnia obchodzimy swoje duchowe urodziny wraz z Jezusem. Temu zagadnieniu poświęcam ten artykuł, w celu wzbudzenia u siebie oraz wszystkich czytelników mistycznego wyrazu Bożego Narodzenia jako święta radości z przyjścia Zbawiciela na świat i odmienienia naszych serc.
Zacznijmy od tego do czego potrzebny jest nam Chrystus. Oczywiście Jezus to wartość autoteliczna, to znaczy mieszcząca cel sama w sobie. Innymi słowy Jezusa kochamy nie dla korzyści, a z dobroci serca. Korzyści z miłości Jezusa mogą jednak nas motywować – tak jak małżeństwo opiera się na bezinteresownej miłości tak szczęście jakie ono niesie może nas dodatkowo pogłębiać w tejże miłości. I tak patrząc na korzyści z miłości do Chrystusa widzimy przede wszystkim przepojenie właśnie miłością, która daje szczęście. Nasza wewnętrzna konstytucja każe nam czerpać miarę dobrego życia przede wszystkim z szczęścia, a zatem Chrystus może prócz życia wiecznego może dać nam także to doczesne w postaci szczęścia.
Miłość jakiej udziela nam Chrystusa daje nam szczęście, Boże Narodzenie także wiec powinno być dla nas radością. Wcielenie wraz ze Zmartwychwstaniem (dwie główne tajemnice wiary, na które dzieli się rok liturgiczny) mają potrójny wymiar – tak jak tajemnice różańca ich aspekty dzielą się na chwalebne, bolesne i radosne. Chwalebne jest całe życie Zbawiciela, za to poszczególne jego aspekty są to bolesne, to radosne. Tak jak ból jest oczywisty przy Męce Krzyżowej, tak radość jest oczywista przy Wcieleniu i Zmartwychwstaniu. Samo wcielenie ma jednak wartość bolesną – Jezus przychodzi na świat w ubogiej stajence, a zatem zapewne jest mu już zimno, odczuwa dyskomfort charakterystyczny dla rodzących się dzieci – można wiec powiedzieć, że już cierpi. W końcu Bóg nie musiał się wcielać, mógł wieść beztroskie życie w niebie i stworzyć świat na miliony innych sposobów, w których Wcielenie nie miałoby miejsca, a jednak decyduje się Jezus przyjść na świat w dwóch naturach – boskiej i ludzkiej. Tak oto okazuje nasz Pan swą największą miłość, kierując się ku człowiekowi nie tylko poprzez opatrzność, lecz także własne bycie.
Nasze życie też ma w sobie coś z wcielenia, wcielamy się z błogiego nieistnienia w bycie, które czuje i doświadcza, raduje się i cierpi. Pamiętajmy, że rodzący się Jezus to ktoś naśladujący nas, a zatem to Bóg uniżający się do swych sług, by okazać im swą miłość. Zbawiciel schodzi na świat co rok, abyśmy narodzili się na nowo – z naszym cierpieniem i radością. Schodzi, abyśmy oddali mu swoje życie, tak, aby on uzdrowił nasze serca skażone grzechem. Jego miłość rozpromienia nas, tak, abyśmy mogli żyć szczęśliwie i dobrze.
Tak, jak co roku wspominamy dzień, w którym opuściliśmy łona naszych matek, tak co roku wspominajmy dzień, w którym przybył na świat jego największy przyjaciel. Niech zatem 25 Grudnia będzie dla nas zawsze oznaką miłości Chrystusa i dniem, w którym wraz z Bogiem ucieszymy się z tego dnia. Łączmy się z Nowonarodzonym Chrystusem to w cierpieniu, to w radości, ufajmy Mu i zawierzajmy się, a osiągniemy szczęście. A z racji, że są to także nasze duchowe urodziny pozwolę sobie zakończyć ten artykuł miłym akcentem: Wszystkiego Najlepszego dla wszystkich nowonarodzonych w Chrystusie!
Po dłuższej przerwie technicznej wracamy, z nową energią, pomysłami i… stroną internetową! Zgodnie z popularną maksymą to, co nie rozwija się umiera śmiercią naturalną, my więc ruszamy na szerokie wody, w trosce o projekt i przede wszystkim Was, naszych odbiorców. Strona www jako przystępniejsza i niejako predestynowana do przesyłania dłuższych treści według nas może okazać się przysłowiowym „strzałem w dziesiątkę”, pozwoli rozwinąć skrzydła i wbić się w lot, którego cel obraliśmy już dawno.
Idealizm to dla nas wartość nadrzędna, która zarówno w sensie społecznym, etycznym, politycznym jak i ontologicznym wyznacza naszą drogę, jeśli więc tylko myślisz w kategoriach odrzucających płytkość materializmu i powiązanych z nim postaw to Twoje miejsce jest na naszym pokładzie!
Nasze projekty oczywiście nadal są w toku, my jednak ruszamy także ze stroną, która teraz będzie priorytetem, a reszta kanałów będzie głównie do niej odsyłała. Także jeśli nie śledzisz mediów społecznościowych zbyt często zachęcamy do odwiedzania naszej witryny, gdy jednak często zaglądasz na Facebooka bądź Instagrama to nic straconego, gdyż z tych serwisów zawsze zostaniesz przekierowany na naszą stronę.
Strona, mimo tego, że nazywa się Filozofia Idealizmu będzie także obsługiwała inne projekty idealistyczne, takie jak przede wszystkim Ortodoksja Augustyńska czy twórczość literacka w ramach Kącika Literackiego Uczta. Jeśli więc śledziłeś głównie inne projekty, to nic straconego – projekty istnieją w zakładce „Menu” na samym górze strony, tak, aby były one uszeregowane w zasięgu ręki.
Strona nie będzie miała swojego dnia publikacji, możecie jednak spodziewać się częstych wpisów i artykułów, jeśli pragnęlibyście także zamieszczać swoje wpisy na stronie możecie skontaktować się z nami poprzez Facebook bądź Instagram.
O następnych nowościach będziemy informowali was na bieżąco, tymczasem z dniem 14 Grudnia 2024 uroczyście otwieramy stronę do waszego wglądu. Śledźcie nas, obserwujcie, a przede wszystkim rozważcie dołączenie do idealistycznego ruchu intelektualnego.
PS. Na stronie są już dwa artykuły, zapraszamy do ich lektury!